Archiwum Polityki

Proszę

Jan ongiś Maria Rokita stwierdził w „Newsweeku” (16/03), że „Chirac i Schröder zdradzili świat zachodni”. Następnie, z dość dziwną u osoby mającej się za polityka dezynwolturką, obdarza Chiraca miłą etykietką zaślepionego zazdrośnika, Schrödera zaś nazywa oportunistą. Na dwa miesiące przed referendum! Rokicie, ponoć proeuropejskiemu, nie przychodzi jakoś do głowy, że to właśnie niemal jednogłośnie wspierająca dziś Chiraca Francja i  Niemcy Schrödera są fundamentami konstrukcji europejskiej, czyli Unii. Tej Unii Europejskiej – tej właśnie, bo innej nie ma – do której tak bardzo chcemy wejść. Chęć pobrylowania, zagrania roli wyroczni, a przy okazji wylania osobistego, antyfrancuskiego jadu, czy jeszcze zaspokojenie antyniemieckich kompleksów (Schröder jest oportunistą, choć „Niemcy – Bogu dzięki – są narodem pacyfistów”) okazują się ważniejsze niż rudymentarna obywatelska odpowiedzialność. Ale mniejsza o Rokitę, choć jako bohater telewizyjnego serialu może być przejściowo słuchany. Niestety, nie jest on wyjątkiem. Przy okazji przedstawiania wszystkich, którzy mieli i mają inny, niż oficjalno-rządowy pogląd na wojnę w Iraku, wylano doprawdy zdumiewające ilości szamba na głowy liderów Europy. Wystarczające, żeby zniszczyć znaczną część dorobku proeuropejskiej argumentacji. Przy założeniu rzecz jasna, że było co niszczyć.

Od tygodnia prowadzę doroczne seminaria w Wyższej Szkole Społeczno-Gospodarczej w Tyczynie. Studentki, jak to na Podkarpaciu, są śliczne, panowie starają się dostosować. Jak powiedziała w „Przeglądzie” Hiszpanka Ester Trilla Segura: „Polscy faceci nie wyglądają jak Antonio Banderas, ale są czulsi niż macho z Południa”.

Polityka 17.2003 (2398) z dnia 26.04.2003; Stomma; s. 98
Reklama