Coraz barwniejszą postacią sejmowej komisji śledczej staje się jej najmłodsza członkini. Posłanka Anita Błochowiak (29 l.) z SLD wdała się w ostrą polemikę z Janem Rokitą z PO, kiedy broniła przed wezwaniem na przesłuchanie marszałka Senatu Longina Pastusiaka (rzeczywiście nic ono nie wniosło). Szef klubu Sojuszu Jerzy Jaskiernia uważa, że powołanie do komisji Anity Błochowiak było trafną decyzją: – Spełnia ważną rolę w komisji. Jej pytania są coraz bardziej kompetentne. Opozycji zadowolenie SLD z postawy młodej koleżanki nie dziwi. – Posłanka Błochowiak nie robi absolutnie nic, co jest sprzeczne z interesem Sojuszu, ale SLD to się nie opłaci – mówi rzecznik PiS Adam Bielan. – Uważam, że Sojusz może stracić na pracy komisji tylko wtedy, jeśli kolejni świadkowie będą przed nią wzywani tylko dlatego, że należą do SLD – odpowiada Anita Błochowiak.
Poza tą obawą jedyne, co jej doskwiera w związku z pracą w komisji, to brak czasu. – Nie mam już kiedy pojeździć na nartach, na rowerze czy pójść na spacer po lesie. Anita Błochowiak, zanim zaczęła działalność parlamentarną, pracowała w swoim zawodzie (zarządzanie). W 1997 r. została szefową Frakcji Młodych Socjaldemokratów RP w rodzinnych Pabianicach. Trzy lata później była już wiceprzewodniczącą Rady Miasta, a po roku – posłanką. Mimo parlamentarnej aktywności nie zaniedbuje życia prywatnego. Choć w rubryce „stan cywilny” jej parlamentarnej notki biograficznej widnieje słowo „wolny”, posłanka rozczarowuje potencjalnych adoratorów: – Moje serce jest zajęte. Na stałe.