Archiwum Polityki

Lepper walczy o jakość partii

Samoobrona zaczęła sypać się w Sejmie. Teraz jednak partia traci także działaczy w terenie – są wyrzucani za nieposłuszeństwo. – Na Podlasiu z kilku tysięcy członków pozostało zaledwie 110 – informuje Leon Żero, obecnie zawieszony szef tamtejszego oddziału. Jest to część planowanej przez Andrzeja Leppera reformy partii. Działaniom tym towarzyszyć ma jasne przesłanie: jakość ludzi, a nie ilość. – Wolimy takich, którzy przynoszą ze sobą lojalność i czystość, a nie afery – wyjaśnia Andrzej Lepper, który sam chciałby się wreszcie dowiedzieć, ilu członków liczy jego ugrupowanie, ponieważ padają do tej pory liczby duże, ale bardzo różne: od 200 do 500 tys. ludzi. Zbliżający się zjazd ma tę kłopotliwą sprawę wyjaśnić.

W praktyce Lepper sam wybiera sobie członków partii, a z tymi, którzy sprzeciwiają się jego decyzjom, rozstaje się. – Jeżeli ktoś ma inne zdanie, to droga wolna – uważa przewodniczący. Opinię tę potwierdza także Żero: – Lepper mówi nam, żebyśmy przestali gadać, bo i tak będzie, jak on chce. Chyba w żadnej partii nie ma takiej dyktatury.

Z tego właśnie powodu doszło do buntu w podlaskim sejmiku, gdzie radni odmówili wyjścia z koalicji SLD-Samoobrona-PSL, twierdząc, że patriotyzm lokalny przeważa u nich nad lojalnością partyjną. Żero nie ukrywa zresztą źródła tego patriotyzmu. Dzięki zasiadaniu w samorządzie zatrudnienie w administracji dostało 45 członków Samoobrony, czego wagi dobrze urządzony w Sejmie przewodniczący po prostu nie rozumie. – Niektórzy odeszli z pracy, inni zaciągnęli kredyty na poczet przyszłych zarobków. Wyjście z koalicji byłoby wobec nich nie w porządku – mówi Żero.

Polityka 16.2003 (2397) z dnia 19.04.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama