Archiwum Polityki

Wymięta wizytówka

Większość miłośników dobrego teatru zapytanych o najlepszą obecnie scenę w kraju wymieni warszawskie Rozmaitości. Na sztuki Grzegorza Jarzyny czy Krzysztofa Warlikowskiego bilety wyprzedane są na wiele tygodni naprzód. Wystawiani tu „Oczyszczeni” dość zgodnie uznani zostali przez krytykę za najlepszy spektakl ostatnich lat. Pielgrzymują tu fani teatru już nie tylko z Warszawy, nie tylko z kraju, ale i z zagranicy, turyści, agenci najważniejszych festiwali teatralnych Europy, krytycy ze świata. Słowem Rozmaitości stały się miejscem, które należy odwiedzić, kulturalną wizytówką stolicy. Wizytówką? W trakcie wymagającego wielkiego skupienia spektaklu „Stosunki Klary” w reżyserii Krystiana Lupy przez całe cztery godziny głosy aktorów przeplatały się ze skrzypieniem potwornie niewygodnych, rozklekotanych i pamiętających chyba czasy króla Ćwieczka foteli. Foyer teatru bardziej przypomina najbardziej zapuszczony gminny ośrodek kultury aniżeli hol czołowego teatru kraju. Bida aż piszczy. Powód oczywisty: brak pieniędzy.

Poprzednie władze stolicy dość niefrasobliwie szastały pieniędzmi na kulturę, a władze obecne do dziś wypominają im publicznie (i słusznie) na przykład zakup za kilkaset tysięcy złotych jakiegoś obrazu-bohomazu od podrzędnego artysty aż z Australii. Byłoby jednak dobrze, by obok piętnowania dawnych wypaczeń uczyniły coś konstruktywnego, pożytecznego i spektakularnego. Rozmaitości zasługują na to najbardziej. Niech widzowie, jak dotychczas, wychodzą z tego teatru z obolałą duszą, ale nie z obolałymi siedzeniami.

Piotr Sarzyński

Polityka 16.2003 (2397) z dnia 19.04.2003; Kultura; s. 60
Reklama