Archiwum Polityki

Winiety dla Iraku

Amerykańscy żołnierze pomagają w Iraku w burzeniu pomników, na pierwszy rzut oka przedstawiających faceta, który usiłuje zatrzymać taksówkę. Młodzi żołnierze nie wiedzą, że takie same pomniki były lub są jeszcze w Uljanowsku, Phenianie, Permie, a jeżeli nawet konfiguracja bywa trochę inna (np. w Pradze czeskiej facet czekał na taksówkę z opuszczonymi rękami, a za nim w porządnej kolejce reszta), to zamysł twórczy taki sam. Ręka wyciągnięta oznacza na ogół system demokracji dziedzicznej (Korea, Irak) i ułatwia przewleczenie liny pod łokciem, kiedy nadchodzi czas demokratycznej zmiany dynastii. Im więcej żołnierzom uda się zburzyć, tym więcej roboty przy odbudowie, z czego i nam trochę kapnie. Miejmy nadzieję, że nie będą nam pamiętać, jak po partacku żegnaliśmy się z Feliksem Dzierżyńskim, którego pomnik stał na placu dawniej jego imienia: pospiesznie założona lina omskła się i Feliks upadał na raty. Raczej już niech nam przydzielą odbudowę zniszczonych przez gąsienice autostrad. Możemy je dodatkowo ulepszyć wprowadzając winiety.

AKW

Polityka 16.2003 (2397) z dnia 19.04.2003; Fusy plusy i minusy; s. 104
Reklama