Po głośnych w swoim czasie i tajemniczych porwaniach Jerzego Sławomira Maca i Stefana Sulimierskiego, mamy nową sensację z tej serii.
Pod koniec kwietnia zaginął bez wieści przewodniczący rady powiatu turkowskiego, znany tam działacz Solidarności, Jerzy Żurawiecki. Wzbudziło to morze domysłów i hipotez. Wynajęty przez rodzinę zaginionego detektyw Krzysztof Rutkowski przekazał dziennikarzom informacje, że Żurawiecki został uprowadzony i wywieziony do Portugalii. Stąd po kilku dniach wrócił pociągiem, gdyż porwanie okazało się pomyłką. Skonfundowani porywacze w ramach rekompensaty mieli zaproponować przewodniczącemu rady powiatu podróż do Fatimy, a nawet zapłacić za powrót do Polski. Miejscowi dziennikarze zniknięcie łączą raczej z zapowiadanym przez lokalny tygodnik cyklem publikacji ma temat tajnych współpracowników SB. I choć otoczenie Żurawieckiego sceptycznie odnosi się do tej wersji wydarzeń, to zachowanie przewodniczącego nie sprzyja wyjaśnieniu sytuacji. Żurawiecki milczy, nie złożył nawet zawiadomienia o porwaniu na policji.