Andrew Bird z Chicago wydał już swoją piątą płytę i ciągle nie jest znany nad Wisłą. Winić można za to jego styl, a właściwie brak określonego stylu. Piosenki Birda wykonywane są leniwie, jakby od niechcenia, a muzycznie oscylują wokół popu, retro swingu, lekkiego jazzu... Sam Bird nie tylko śpiewa, ale również znakomicie gra na skrzypcach, a także próbuje swoich sił na gitarze. Wiem, mętnie to brzmi, ale Birda nie trzeba analizować, tylko słuchać. Magiczne melodyjki i niedzisiejszy klimat czynią z jego muzyki propozycję dla bardzo nowoczesnych, wyrafinowanych słuchaczy. Nowa płyta – „The Mysterious Production of Eggs” – to propozycja dla ukrywających się jeszcze tu i ówdzie amatorów piosenki nieoczywistej, niełupanej młotkiem i lekko zamglonej. Nie ujawniajcie się jednak pochopnie, bo Was wytropią i wytępią specjaliści od formatów, targetów i słuchalności.
Andrew Bird „The Mysterious Production of Eggs” Righteous Babe
Wojciech Mann
+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe