Archiwum Polityki

Pamięć złotej rybki

++

Komedia romantyczna opisująca podboje grupy przyjaciół poszukujących partnerów na stałe wydaje się niezawodnym przepisem na kinowy hit. Przypadek irlandzkiej „Pamięci złotej rybki” dowodzi, że nie tylko Anglicy opanowali tę konwencję do perfekcji („To właśnie miłość”). W debiucie Liz Gill, przypominającym przyspieszoną wersję telewizyjnego sitcomu, geje, lesbijki, biseksualiści i cała reszta, czyli heteroseksualna mniejszość, cierpią z powodu niestałości ludzkich emocji. Spotykają się w pubach, rozmawiają o literaturze, po czym z ciekawości idą ze sobą do łóżka, łudząc się, że może uda się im zbudować związek trwalszy niż kilka randek. Wszyscy są sympatyczni, sprawiają wrażenie idealistów, lecz wciąż im nie wychodzi. Profesor z szacownego dublińskiego uniwersytetu nie może się powstrzymać od całowania swoich studentek na oczach aktualnych narzeczonych, niewinnie wyglądającą telewizyjną reporterkę z niewiadomych powodów ciągnie do eksperymentów seksualnych itd. Zaskakujących kombinacji jest tu sporo, nie ma potrzeby ich wszystkich wymieniać, liczy się bowiem ogólne wrażenie całości i metafora wyrażona w tytule. Złota rybka pamięta ponoć tylko przez trzy sekundy, co się jej przytrafiło, później wszystko zapomina. Tak samo – zdaniem reżyserki – dzieje się w życiu uczuciowym człowieka. Zakochujemy się, rozstajemy i nie bacząc na złe doświadczenia znów zaczynamy marzyć o romantycznej miłości. Oczywistość tego przesłania jest porażająca, jednak dzięki dobrej pracy całego zespołu aktorskiego „Pamięć złotej rybki” ogląda się bez przykrego wrażenia straty czasu.

Janusz Wróblewski


+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe

Polityka 18.2005 (2502) z dnia 07.05.2005; Kultura; s. 57
Reklama