W Waszyngtonie ogłoszono kolejną nominację budzącą wątpliwości, czy prezydentowi Bushowi istotnie zależy na naprawie stosunków ze światem. Podsekretarzem stanu ds. dyplomacji publicznej zostaje Karen Hughes, jego bliska doradczyni z kampanii w 2000 r. i pierwszego roku rządów w Białym Domu. „Publiczna” dyplomacja, w odróżnieniu od tradycyjnej, to przekonywanie nie zagranicznych polityków, a ich społeczeństw, kreowanie pozytywnego wizerunku kraju i jego polityki. W praktyce chodzi o dotarcie do opinii w krajach arabskich i muzułmańskich, gdzie przeważa obraz Ameryki jako szatana, a ekipy Busha jako imperialistów gotowych podbijać w celu opanowania złóż ropy naftowej.
Pierwszym podsekretarzem stanu ds. dyplomacji publicznej została po 11 września 2001 r. specjalistka od reklamy Charlotte Beers. Jej wysiłki okazały się niewypałem, podobnie jak starania następczyni – Margaret Tutwiler. Popularność Ameryki w świecie muzułmańskim zmalała i wzrosła niechęć do poczynań Busha na Bliskim Wschodzie. Głównie z powodu wojny w Iraku i impasu w konflikcie izraelsko-palestyńskim, a nie nieudolności amerykańskich propagandzistów. Pozostaje pytanie, czy Karen Hughes ma jakiekolwiek szanse. Nie posiada żadnego doświadczenia w polityce zagranicznej, nie mówiąc o znajomości świata arabskiego. Jako zaufana doradczyni Busha specjalizowała się w odpieraniu ataków prasy. Wygląda na to, że znaleziono eksperta od doraźnych korekt.