Archiwum Polityki

Be Cool

+

„Be Cool” F. Gary Graya

to sequal komedii „Dorwać małego”, w której John Travolta grał gangstera stawiającego pierwsze kroki w biznesie filmowym. Tu zmienia branżę i postanawia zostać producentem muzycznym. Środki aktorskie ma oczywiście te same: napięta twarz i od czasu do czasu rozbrajający uśmiech kretyna. Partnerująca mu Uma Thurman robi wszystko, aby dostosować się do jego poziomu, dlatego w co drugiej scenie wykonuje szalenie zabawny gest polegający na wypychaniu policzka językiem. Gwiazda gra właścicielkę podupadającej firmy fonograficznej, której mąż został zastrzelony przez rosyjskiego mafioso (znaki szczególne killera: spadająca z głowy peruka plus podbite oko). Travolta i Thurman po wspólnym występie na parkiecie obśmiewającym ich taniec z „Pulp fiction” oraz jego z nieśmiertelnej „Gorączki sobotniej nocy” tak przypadają sobie do gustu, że postanawiają ułożyć się z dobrze wychowanym bandziorem, aktualnie największą szychą w środowisku czarnych hiphopowców w celu wylansowania nowej gwiazdy pop (Christina Milian). W pogmatwanej i z lekka absurdalnej fabule co chwila pojawiają się nowe wątki kryminalno-porachunkowe, których aluzyjność i kąśliwy dowcip potrafi należycie docenić jedynie osoba interesująca się kulisami amerykańskiej sceny muzycznej. W rolach drugoplanowych żartują z kolegów i częściowo z siebie samych idole globalnego show-biznesu, m.in. RZA, producent i lider Wu-Tang Clanu (udaje gangsta-rapera), Andre Benjamin z superduetu OutKast (parodiuje ciotowatych mięśniaków marzących o zawodzie aktora) oraz charyzmatyczny wokalista legendarnej grupy Aerosmith Steven Tyler (kpi ze swojej słabości do kobiet).

Polityka 17.2005 (2501) z dnia 30.04.2005; Kultura; s. 69
Reklama