Archiwum Polityki

Samozwańcza nauczycielka

Historia nauczycielką życia? Gdyby to była prawda, społeczeństwami powinni rządzić historycy.

Autorstwo łacińskiej maksymy: Historia vitae magistra est (Historia jest nauczycielką życia) przypisuje się rzymskiemu filozofowi, oratorowi, obrońcy sądowemu i mężowi stanu Marcusowi Tulliusowi Cycero (106–43 p.n.e.).

Cycero tylko spopularyzował, nadając mu zręczną formę literacką, pogląd żyjącego 350 lat wcześniej Tukidydesa, uznawanego za największego historyka starożytności i ojca krytyki naukowej źródeł.

Miał on ciekawy życiorys. Był wysokim dowódcą (strategiem) w wojnie peloponeskiej, lecz na tym polu sukcesów nie odniósł. Przez następne 20 lat zbierał materiały do monumentalnego, składającego się z 8 ksiąg dzieła zatytułowanego „Wojna Peloponeska”. Po prawie 25 wiekach jest to nadal fascynująca lektura.

Tukidydes uważał, że z pracami historyków powinni zapoznawać się politycy, bo te lektury uchronią ich od powtarzania błędów. Było to założenie skrajnie idealistyczne, bowiem politycy mają wrodzoną skłonność do powielania błędów poprzedników.

Gdyby było inaczej, wychowani na Clausewitzu Niemcy nie wdaliby się w dwie kolejne wojny światowe, w których, wbrew naukom znakomitego stratega, za każdym razem walczyli na dwóch frontach. Koniec wiadomy.

Pomysł Tukidydesa, że politycy powinni studiować dzieła historyków, był wszakże niezwykle cenny właśnie dla historyków. Jego realizacja stwarzała bowiem stabilny i całkiem głęboki rynek dla ich produkcji.

Zasada sformułowana przez Tukidydesa wymagała wymyślenia hasła marketingowego, co zajęło ponad 300 lat, ale należy pamiętać, że starożytnym czas biegł wolniej.

Stwierdzając, że historia jest nauczycielką życia, Cycero znacznie rozszerzył formułę Tukidydesa. Oto studiować historię powinni już nie tylko politycy, lecz każdy, kto chce nauczyć się jak żyć.

Polityka 17.2005 (2501) z dnia 30.04.2005; Społeczeństwo; s. 97
Reklama