Mieszkańcy domu przy ul. Świętojańskiej w Gdyni poskarżyli się niedawno na uciążliwego sąsiada. W sobotę, jeszcze w czasie żałoby po Janie Pawle II, w jednym z lokali odbyła się huczna libacja. Wrzaski jakieś, co chwila k..., ch..., tupoty, łażenie po schodach, piski dziewuszek, a w dodatku bawili się do ósmej rano – skarżyli się w „Fakcie” lokatorzy. (Zresztą nie tylko tam, powiadomiono policję – patrol pojawił się dwukrotnie – i administrację osiedla). Rzecz niby zwyczajna, gdyby nie fakt, że wesoły lokal to poselskie biuro Roberta Strąka z LPR. Sam poseł zaklina się, że jego w biurze nie było i z balangą nie ma nic wspólnego. Zresztą, z jaką tam balangą? Poseł twierdzi, że w feralną sobotę mogło się odbyć zebranie działaczy i sympatyków partii, szykujących się do akcji plakatowania miasta. Wielu ludzi w małym biurze i atmosfera pracy – oto według posła jedyne wytłumaczenie sobotnich hałasów. I tylko ciekawość zżera – jakie to będą, po takiej pracowitej nocy, plakaty?