Archiwum Polityki

Gra w numerki

Kronikarz zanotował zwierzenie dygnitarza podczepionego do klamki na monarszym dworze:
– Dzisiaj sam u siebie wpadłem w niełaskę!

Zdumiewające zdanie. Proszę mi pokazać współczesny odpowiednik funkcyjnego panka, który ma kłopoty z samopoczuciem. To nie przypadek, że najczęściej graną u nas sztuką Szekspira jest „Makbet”, opowieść o parciu na władzę. Mamy dziś do wyboru, do koloru Makbetów i Makbeciątek. Są swojskie lady Makbet. I kucharcie Makbetówny, pleciugi i trajkotki na każdy temat. Jedna zasadnicza różnica: polski Makbet ma dopisany happy end: żaden las Birnam nie ruszy na gabinety. Nie pytając o pozwolenie las wycięto, drewno sprzedano na stolarkę budowlaną. Zamiast mrocznej wizji przepowiedzianej przez wiedźmy nastąpi Rewolucja Moralna, oczyszczenie domu, w którym rzadko się sprząta. Za to każdy chce być na etacie miotły, by zaprowadzić swoje porządki. „O, władzo, jakżeż otchłanne – tak, otchłanne i wonne są twoje pokusy!” – diagnozował Witkacy teraźniejszość i przyszłość. Z nęcącym zapaszkiem władzy trochę przesadził: nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki. Ale do bajora, grząskiej topieli, czemu nie.

Rewolucja Moralna – już nie deko dekomunizacji, lecz tony, przełom, powszechna lustracja od nosidełek po grób – dużo tych obietnic. Słyszy się nawet dobiegające jęki o zjednoczeniu lewicy. Sztandaru co prawda nie ma. Za to chorążych nadmiar, więc okładają się drzewcami. Podobno rejestratorka pogotowia odebrała telefon:
– Wyślijcie natychmiast karetkę do wypadku!
– Ale konkretnie. O co chodzi?
– Dzwonię z Rozbratu. Zgłosił się do nas gościu i oznajmił, że chce zapisać się do SLD.
– I co, zapłacił składki.

Polityka 17.2005 (2501) z dnia 30.04.2005; Groński; s. 112
Reklama