Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Żal za Zakopanem

(...) Do mojego, niegdyś ukochanego, Zakopanego nie jeżdżę już od kilku lat, od kiedy stał się pseudoluksusowym, piekielnie drogim i okropnie zatłoczonym kurortem [felieton „Globalizacja pod Giewontem”, POLITYKA 6]. Jeździłam tam od połowy lat 70., z kilkuletnią przerwą, co roku. Pisze autor o zniknięciu cocktail-baru i przeniesieniu restauracji Poraj. A Jędruś? A Kmicic, o którym śpiewali Skaldowie w piosence „Kulig”? Już nie ma. Z cocktail-barem jest jeszcze gorsza sprawa, bo został zniszczony budynek, w którym się znajdował, a w nim przed I wojną i w latach międzywojennych mieściła się legendarna restauracja Karpowicza, gdzie Witkacy biesiadował z Karolem Szymanowskim, a wcześniej Stanisław Witkiewicz-ojciec, Henryk Sienkiewicz, Stanisław Przybyszewski, Jan Kasprowicz, Stefan Żeromski.

Nie zgadzam się z autorem tylko w jednej sprawie. Pisze o okropnym barze mlecznym naprzeciwko dawnego Poraja. (...) Za wielką ladą uwijały się tęgie, rumiane góralki ze złotymi kolczykami z koralami w uszach i gromko pokrzykiwały: omlet, trzy! leniwe, raz! naleśniki, raz! Kiedy po kilkuletniej przerwie przyjechałam do Zakopanego na początku lat 90., a na miejscu mojego ukochanego baru stał bank, omal się nie rozpłakałam. (...)

Ewa Manowiecka

Warszawa

Polityka 15.2005 (2499) z dnia 16.04.2005; Listy; s. 130
Reklama