Wyprodukowany za hiszpańskie pieniądze, a zrealizowany przez amerykańską ekipę thriller „Mechanik” nawiązuje do najlepszych tradycji kina sensacyjnego z dreszczykiem. Sytuacja wyjściowa, czyli próba wyrwania się skołowanego bohatera z zaklętego kręgu, przywodzi na myśl „Dom gry” Mameta albo „Zagubioną autostradę” Lyncha. Rozegrany w scenerii ciemnych hal fabrycznych i klaustrofobicznych, obskurnych hotelowych wnętrz film Brada Andersona opisuje zmagania cierpiącego na bezsenność młodego człowieka – tytułowego mechanika – wpadającego w paranoję z powodu gnębiącego go poczucia winy. Schizofreniczny nastrój potęguje jego tajemnicze postępowanie: przesiaduje w środku nocy w kawiarni na lotnisku, oskarża wszystkich o spisek i rozmawia ze zjawami. Dziwny, nierzeczywisty świat na ekranie okazuje się sadomasochistyczną grą jego wyobraźni. Halucynacyjne zachowanie – reakcją obronną na uporczywie powracające wspomnienie tragicznego wydarzenia. Atmosferę osaczenia i lęku podkreśla mocno chorobliwy wygląd bohatera – nieprawdopodobnie wychudzonego, żywego szkieletu, z ledwością utrzymującego pion. Upiorna postać nie jest – jak można by sądzić – tworem wykreowanym przez komputer, tylko gra ją znany aktor Christian Bale („American Psycho”, „Henryk V”), który z poświęceniem zrzucił 30 kg! Pobił on tym samym rekord należący do Roberta De Niro, który wcielając się w boksera Jake’a La Mottę w pamiętnym „Wściekłym byku” przytył kilkanaście kilogramów. To jest dopiero sztuka.
Janusz Wróblewski
+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe