Archiwum Polityki

Wojna polsko-białoruska

W 2015 r. Polską rządzi niepodzielnie partia Wszechpomoc Polska z charyzmatycznym przywódcą Jędrzejem Pollerem. Jest on nie tylko przewodniczącym partii, ale również, od dziesięciu lat, prezydentem, zwierzchnikiem sił zbrojnych, szefem resortu spraw wewnętrznych – by wymienić tylko ważniejsze funkcje. Tak zaczyna się powieść „Pisarz przemówień” Macieja Karpińskiego. Polska zerwała praktycznie wszelkie kontakty z Rosją, Stanami Zjednoczonymi, a nawet Watykanem. Przewodniczący ogłosił wystąpienie kraju z Unii Europejskiej, a członkostwo w NATO pozostało tylko formalne. Polska znajduje się nie tylko w ekonomicznym, politycznym i społecznym chaosie, ale i międzynarodowej izolacji. Jedynymi krajami, z którymi Polska utrzymuje jeszcze kontakt i wymianę gospodarczą, są Białoruś, Turkmenistan, Korea Północna, Kuba i Kolumbia. Rosnące powoli niezadowolenie społeczne dociera do uszu wszechwiedzącego przewodniczącego, który chce zrealizować tyleż szaleńczy co absurdalny plan. W celu odwrócenia społecznej uwagi od istotnych problemów, zjednoczenia wokół jednego celu i zdobycia międzynarodowej pomocy, postanawia pod błahym pretekstem zaatakować bratnią Białoruś. O planach przewodniczącego dowiaduje się tytułowy pisarz przemówień Łukasz Paliwoda – od lat zaufany i lojalny podwładny Pollera.

Niestety, przedstawiona przez Karpińskiego groteskowa wizja Polski w nieodległej przyszłości nie jest ani w pełni oryginalna (dość przypomnieć „18 południk” Juliusza Machulskiego), ani – mimo karykaturalnego wręcz przerysowania – zabawna. Najlepiej wypada główny bohater – samotny i zagubiony człowiek targany rozterkami, wrzucony w przysłowiowe koła historii. Wykorzystany i zniszczony. I ta właśnie warstwa powieści – mówiąca o zwykłym ludzkim dramacie – jest w książce Karpińskiego najbardziej interesująca.

Polityka 14.2005 (2498) z dnia 09.04.2005; Kultura; s. 64
Reklama