Archiwum Polityki

Dostaliśmy (tanich) skrzydeł

W ubiegłym roku przez polskie lotniska przewinęło się prawie 9 mln pasażerów, czyli o jedną czwartą więcej niż przed rokiem. Teraz wzrost może być podobny. Nasze niebo aż zaroiło się od samolotów tzw. tanich linii. Wprawdzie nie wszyscy do wiosny dotrwali – w listopadzie pozostawiła pasażerów na lodzie Air Polonia, zaś w marcu „po angielsku” wycofały się Air Berlin i Fly Niki, ale nasz rynek lotniczy dalej musi wydawać się obiecujący, skoro przyciągnął kolejnych graczy.

Z dotychczasowymi potentatami – słowacko-belgijskim SkyEurope, węgierskim WizzAir i brytyjskim Easyjet wszedł w konkurencję LOT, który z końcem lutego zaczął wozić turystów pod marką Centralwings. W marcu w trasę Wrocław–Londyn wystartował długo wyczekiwany irlandzki Ryanair, który zapowiada uruchomienie kolejnych połączeń. Czy dla obydwu nowych przewoźników starczy miejsca? Piotr Kociołek, prezes Centralwings, irlandzkiego konkurenta się nie obawia: – My latamy do dużych portów, Ryanair zaś korzysta z prowincjonalnych lotnisk. Poza tym Polacy przekonali się do latania. W ubiegłym roku tani przewoźnicy przewieźli 1,2 mln pasażerów. Szacujemy, że w tym roku ta liczba przekroczy 2 mln, z czego nam przypadnie ok. 30 proc. – mówi Kociołek. Tak czy inaczej konkurencja będzie na tyle silna, że bilety nie powinny drożeć – dziś średnia cena biletu w jedną stronę wraz z opłatami lotniskowymi w Centralwings wynosi ok. 200 zł.

Polityka 13.2005 (2497) z dnia 02.04.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama