Archiwum Polityki

Niepewne jak w banku

W Chinach rabowanie banków z pistoletem w dłoni już dawno stało się niemodne. Teraz robią to, w białych rękawiczkach, prezesi, dyrektorzy oddziałów i szeregowi pracownicy. A wyniki są imponujące. W styczniu br. zniknął jeden z dyrektorów Bank of China. Wraz z nim wyparowało 100 mln dol. Kilka tygodni później aresztowano kilkunastu pracowników innego banku komercyjnego, podejrzanych o kradzież niemal miliarda dolarów. Jeden z urzędników China Construction Bank umknął z 8 mln dol. Prezes tej samej firmy zrezygnował z pracy po tym, jak ujawniono, że wziął od Amerykanów milionową łapówkę.

W ciągu ostatnich kilku lat za przestępstwa i wykroczenia bankowe ukarano 58 tys. osób zatrudnionych tylko w dwóch spośród czterech największych chińskich państwowych banków. To świadczy nie tylko o rozmiarach kraju, ale również o skali problemu. Fala oszustw i drenowania państwowych firm, mimo drakońskich kar, rozlewa się zresztą z banków na inne sektory gospodarki. Przedstawiciele rządu szacują, że tylko w 2003 r. z państwowych firm wyprowadzono blisko 8 mld dol. Korupcja, oszustwa, nielegalne transakcje są na porządku dziennym. Cierpi na tym cały system finansowy, a inwestorzy coraz mniej chętnie wchodzą na giełdy w Szanghaju i Szenzen.

W tej sytuacji mimo fantastycznego tempa rozwoju gospodarczego w Chinach (napędzanego głównie przez eksport) indeksy giełdowe od 4 lat spadają. Przyjdzie dzień, ostrzegają eksperci, że wiarygodność chińskiego systemu finansowego (tutejsze banki mają już złe kredyty warte ponad 200 mld dol.) zostanie wystawiona na ciężką próbę, a wzrost gospodarczy – z tego właśnie powodu – zahamowany.

Polityka 13.2005 (2497) z dnia 02.04.2005; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 17
Reklama