Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Małysz ma zawsze rację

Od paru lat dla milionów Polaków zima to sezon skoków narciarskich, od jednego weekendu z Małyszem do następnego. Trudno się dziwić: po przejściu Roberta Korzeniowskiego do telewizji i klęsce Dariusza Michalczewskiego poza Adamem Małyszem nie mamy żadnego sportowca klasy światowej. Jest jeszcze Otylia Jędrzejczak, ale ona zimą reklamuje telefony. Sportowe emocje dużego europejskiego narodu skupiają się wokół jednego drobnego Adama Małysza.

Tuż po zakończeniu sezonu kibice zostali wciągnięci w tajemniczy spór między austriackim menedżerem skoczka Edim Federerem, prezesem Polskiego Związku Narciarskiego Pawłem Włodarczykiem i samym Małyszem, który wziął stronę Federera. Chodzi o umowy sponsorskie, kontrakty, a generalnie o pieniądze, jakie zamiast do Związku trafiają do Austriaka. Przez pewien czas, podobnie jak inni kibice, próbowałem rozeznać się – na podstawie deklaracji, oświadczeń stron i prasowych komentarzy – kto tu ma rację. W końcu znalazłem formułę, która upraszcza ów zaciekły spór. Formuła jest dwupunktowa:

1. Rację ma Adam Małysz.

2. Jeśli Adam Małysz nie ma racji, patrz punkt pierwszy.

Małysz jest wart znacznie większych pieniędzy, niż faktycznie zarabia. Człowiek, którego każdy występ przyciąga do telewizorów po parę milionów widzów (w całym sezonie pewnie 150–200 mln łącznie) i to jeszcze jako monopolista, w każdym kraju byłby krezusem. Fakt, że w swojej karierze od PZN otrzymał ledwie 2–3 razy po kilkadziesiąt tysięcy złotych, jest żenujący. Jeśli PZN nie umie zarobić na Małyszu i dla Małysza, to znaczy, że panowie nie nadają się do sportu zawodowego. Nawiasem mówiąc, pan Federer też wydusza na Małyszu raczej pieniążki niż pieniądze. Oczywiście skoki narciarskie to nie jest boks czy futbol, gdzie byle mordobij czy ligowy kopacz zarabia więcej niż Małysz, ale w Polsce skoki – przez całe pół roku – to więcej niż piłka, boks i wszystkie pozostałe dyscypliny totalizatora razem wzięte.

Polityka 13.2005 (2497) z dnia 02.04.2005; Komentarze; s. 19
Reklama