Po filmie „Buena Vista Social Club” Wima Wendersa świat na nowo odkrył muzykę kubańską. Ibrahim Ferrer, Rubén González czy Orlando López zaczęli koncertować po całym świecie i wydawać płyty o nakładach liczonych w milionach. Tymczasem na Kubie i tak stoją oni w cieniu gwiazdy numer 1, prawdziwej wielkości muzyki z kraju cygar i Fidela Castro, Omary Portuondo. Koncert tej „babci chrzestnej” muzyki kubańskiej odbędzie się 30 marca w warszawskiej Sali Kongresowej. Warszawski koncert jest częścią trasy promocyjnej jej ostatniego znakomitego albumu „Flor de Amor”, więc usłyszeć będzie można utwory z tej płyty – połączenie kubańskich rytmów i wpływów brazylijskich, stylowe ballady i bardzo, bardzo eleganckie brzmienia. Omara Portuondo jest mistrzynią nastrojowych kompozycji – przydymionych, ciepłych i pełnych emocji. Na początku kariery miała sporo wspólnego ze swingującym jazzem. Dziś śpiewa tradycyjną muzykę kubańską, choć lubi wplatać do niej inne style, ale tylko z kręgu muzyki latynoskiej. Na warszawskim koncercie pojawi się w towarzystwie sporego zespołu, składającego się z brazylijskich i kubańskich muzyków, którzy uczestniczyli w nagrywaniu albumu „Flor de Amor” nominowanego do nagród Grammy.
30 marca, Sala Kongresowa, Warszawa, bilety 80–180 zł
Tomasz Michniewicz