1. Pamiętnik.
W kieszonkowym kalendarzyku na rok 2004 Chronowski prowadził zapiski od maja 2001 r. do lutego 2005. Obok niewiele znaczących lub niejednoznacznych (np. „pralnia, 125 zł” czy „Ryba x 3”) są tam także uwagi, które prokuraturze powinny dać wiele do myślenia.
CZWARTEK: „Dzwonił P. z życzeniami. Przy okazji pytał, co u nas. Boję się” (podkr. red).
Poniedziałek: „(...) Łatwo powiedzieć: »wycofać się z polityki«. Ja mam piękną żonę, dzieci, którym nadaliśmy imiona ewangelistów, ja muszę dbać o ich przyszłość”. I to nie daje mi spać po nocach”.
ŚRODA: „M.B. radzi, żeby położyć się do szpitala, nie zeznawać przed żadną komisją. Ale wtedy przestanę istnieć. To boli”.
Piątek: „Rozmowa z R.G. przyniosła ulgę. Tak: to K. stoi za tym wszystkim. Ale większość obaw nie zniknęła.
WTOREK: „Rozmowa z red. N. z TVN. Wracam do gry! Coraz bardziej, w związku z posiadanymi przeze mnie informacjami dotyczącymi prywatyzacji PZU oraz roli, jaką w niej odegrali politycy lewicy, obawiam się o swoje życie”.
– Stan wyższej konieczności zmusił mnie do podjęcia subtelnej gry, której szczegółów nie mogę na razie zdradzić – powiedział nam wczoraj Chronowski po tym, jak niektóre media zarzucały mu, że posłużył się autopodsłuchem.
2. Lista nazwisk.
Senator Chronowski znalazł tę tajemniczą listę w swojej skrzynce na listy.
3. Notatka.
Komplet dokumentów zamyka spisana własnoręcznie przez A. Chronowskiego notatka adresowana do prokuratury: „Informuję, że oprócz mnie zagrożeni utratą życia są również posłowie PiS Zbigniew Wassermann, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji ds.