Archiwum Polityki

Rosyjski Oscar

+++

Żaden film nie opisuje tak dobrze rosyjskiej duszy jak „Spaleni słońcem” Nikity Michałkowa. Sceneria „Spalonych” jest niemal sielankowa: podmoskiewska dacza generała Siergieja Kotowa (w tej roli Michałkow), bohatera rewolucji, z niemal dziewiętnastowieczną atmosferą mieszczańskiej rodziny. O tym, iż rzecz dzieje się jednak w radzieckim państwie, przypomina tło z drużyną pionierów albo komiczna akcja z wojskowym alarmem przeciwgazowym. „Spaleni słońcem” to film wiary w wielkie ideały, Kotow tłumaczy córce (Nadieżda Michałkow): „Po to budujemy władzę radziecką, żeby wszyscy ludzie aż do śmierci mieli miękkie pięty i żeby przed nikim nie trzeba było uciekać”. Jednak pod powierzchnią tej sielanki odkrywamy rosyjski fatalizm: Dmitrij (świetny Oleg Mienszykow), przyjaciel rodziny, nim rozpocznie współpracę ze służbą bezpieczeństwa, pozostawi w rewolwerze jedną kulę i zagra w rosyjską ruletkę, żona Kotowa ma na rękach blizny po samobójczej próbie. Jest 1936 r., początek stalinowskich czystek. Za „Spalonych słońcem” Michałkow dostał zasłużenie Oscara. Wciąż przed oczami mam reżysera odbierającego z córką tę nagrodę. Szkoda więc, że film, choć włączony do cyklu „Wielkie filmy – Wielcy reżyserzy”, ukazuje się na DVD w bardzo ubogiej wersji bez dodatków czy standardowych już opracowań o reżyserze i aktorach.

Marek Sobczak


+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 12.2005 (2496) z dnia 26.03.2005; Kultura; s. 64
Reklama