Archiwum Polityki

Gwałt na rozsądku

Małżeństwo pani B. od lat układało się fatalnie. Mąż pił, bił, nie interesował się dziećmi, nie łożył na dom, a wreszcie porzucił rodzinę, związał się z inną kobietą i zażądał rozwodu. Pani B. zgodziła się pod warunkiem, że to on weźmie na siebie winę za rozpad związku. Były na to dowody i zeznania świadków. W trakcie rozprawy wyszło jednak na jaw, że mąż panią B. nie tylko bił, ale także gwałcił. A skoro musiał gwałcić – dedukowała sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu – to znaczy, że pani B. stawiała mu opór. „Gdyby współżycie intymne małżonków było dobre, powód nie musiałby stosować przemocy, a inne sfery pożycia też układałyby się lepiej. Niewykonywanie przez jednego z małżonków obowiązków względem drugiego z małżonków nie uprawnia tego małżonka do uchylania się od jego obowiązków” – napisała sędzia w uzasadnieniu wyroku. I orzekła winę obu stron.

J.P.

Polityka 12.2005 (2496) z dnia 26.03.2005; Fusy plusy i minusy; s. 116
Reklama