Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Lekcja wychowawcza

Tam nas nie ma, gdzie jest dobrze. A jak ma być u nas dobrze, gdy jesteśmy świadkami demoralizowania przyszłości narodu, małolatów i małolatek? Przepraszam, muszę skorzystać ze stylistyki wiadomego radyjka i zbliżonych do niego gazetek, inaczej się nie da. To, co widzimy, jest zbrodnią dokonywaną na narodzonych, aborcją ducha, niszczeniem zdrowej tkanki, plugawieniem ideałów, deptaniem wartości, łamaniem charakterów... Mógłbym pociągnąć ten wątek: łatwo się pisze posługując się słowami z lombardu przyjmującego w zastaw endeciana. Sprawa jest jednak zbyt ważna, by bawić się w dygresje. Jak to jest, że nikt nie protestuje, kiedy na Wiejską prowadzi się wycieczki szkolne, każe się dzieciaczkom zwiedzać Sejm? Co z nich wyrośnie? – Giertych dorodny jak bezlistna palma na rondzie, refleksyjny Gruszka bez ośmiu społecznych asystentów, Ziobro, który szarpnął się na zakup słownika, ale litery prawa w nim nie znalazł, Janik – brat łata (po uprzednim zrobieniu dziury), klekotka Radziszewska już dziś widząca siebie w gabinecie sieni i przedpokoju, Macierewicz mający na utrzymaniu brodę, żeby mógł sobie w nią pluć; jego lista przy liście Wildsteina to mrówcia przy słoniu Trąbalskim, taka skala.

Dziatwa zobaczy w Sejmie wzorce karier. W bufecie i restauracjach rozpozna medialnych polityków; tam nigdy nie ma kłopotów z frekwencją. Spodoba się nieletnim parlamentarny model pracy.
– Za PRL mój stary nic nie robił i był inżynierem. Teraz też nic nie robi i jest bezrobotnym – westchnie mały Józio. – Powinien załapać się na posła, kwalifikacje już ma.

Kilometry korytarzy. Miejsce pamięci – to tu Jan Maria Władysław Rokita oznajmił dziennikarzom, że pora ściągnąć cugle, konik się znajdzie, choćby był Naszą Szkapą.

Polityka 11.2005 (2495) z dnia 19.03.2005; Groński; s. 95
Reklama