Archiwum Polityki

Wideodeputowany Czarnecki

Ryszard Czarnecki, eurodeputowany z Samoobrony, nie ustaje w poszukiwaniu nowoczesnych sposobów komunikacji z elektoratem. Od wielu miesięcy prowadzi blog, gdzie ostatnio stwierdził, że „widok zamarzniętej na śmierć kaczki na lodzie na jeziorku w Parku Luksemburskim jest znacznie bardziej przejmujący od kolejnej wojny elit w Polsce”. Ostatnio sięgnął po unijne środki z funduszu przeznaczonego na informowanie o działalności posłów, po czym jednej z telewizji kablowych polecił przygotowanie półgodzinnego filmu z samym sobą w roli głównej. – Zdaje się, że inni deputowani nie wiedzą o tym funduszu – mówi Czarnecki, który na swój film przeznaczył 36,6 tys. zł (do dyspozycji miał 8,5 tys. euro). Na filmie zarejestrowano niektóre wystąpienia posła przed PE, relacje ze spotkań, a także pierwszej mszy, którą zorganizował w gmachu parlamentu w Brukseli oraz wycieczki dla społeczników z Dolnego Śląska i Opolszczyzny. – Chciałem zostawić po sobie jakiś ślad i jednocześnie poprawić image Samoobrony, by nie była kojarzona wyłącznie z blokadami i wysypywaniem zboża na tory, ale również z nowoczesnymi politykami – tłumaczy.

Tysiąc płyt DVD i pięćset kaset VHS „Nasz poseł w Parlamencie Europejskim Ryszard Czarnecki 2004” rozeszło się jak świeże bułeczki. Europoseł planuje więc dotłoczenie nowych, a na przełom roku – kolejny odcinek filmu. Zdjęcia już trwają, choć tym razem Czarmecki myśli o bardziej profesjonalnej produkcji: – Pierwsze koty za płoty. Ten film mógłby wystąpić w konkursie filmów amatorskich, ale następny będzie bardziej dynamiczny, będzie w nim więcej osób, profesjonalny scenariusz – zapowiada.

Polityka 10.2005 (2494) z dnia 12.03.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama