Termin zgłaszania kandydatur w konkursie na szefa IPN mija 15 marca. Jednak do tej pory nikt oficjalnie nie wyraził chęci zarządzania Instytutem. Stan niepewności podgrzewa więc kuluarowe spekulacje. Prawdopodobnie ponownie wystartuje obecny prezes prof. Leon Kieres. Profesor, wbrew oczekiwaniom, nie podał się do dymisji po zapowiedzi, że przekaże teczki świadków komisji ds. Orlenu. Odebrano to jako sygnał, że nie zniechęcił się do kierowania Instytutem.
Prof. Witold Kulesza, zastępca Kieresa, szef Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (pięć lat temu jego kandydaturę zablokował PSL), oświadczył „Polityce”, że kandydować nie zamierza. Poważnym kandydatem będzie Andrzej Przewoźnik, szef Rady Ochrony Walki, Pamięci i Męczeństwa, pod warunkiem, że zdecyduje się wystartować: – Skłamałbym, gdybym powiedział, że się nie zastanawiam, ale decyzji jeszcze nie podjąłem.
W Internecie pojawiły się pogłoski o starcie prof. Andrzeja Friszke, ale jest on członkiem Kolegium Instytutu, a ustawa o IPN mówi wyraźnie, że kandydaci mają być wybierani spoza tego grona, musiałby więc zrezygnować z Kolegium.
W parlamencie za poważnego kandydata do tej pory uchodził prof. Andrzej Rzepliński, autor nowelizacji ustawy o IPN, którą zgłosi Platforma Obywatelska. On jednak kategorycznie ucina spekulacje: – Nie będę kandydował.
W IPN mówi się także o możliwym starcie dr. Antoniego Dudka, który często reprezentuje IPN w mediach, dr. Janusza Kurtyki, obecnego dyrektora krakowskiego oddziału IPN, dr. Antoniego Kury, prokuratora IPN, cieszącego się dużym uznaniem i sympatią kolegów, prof. Ryszarda Terleckiego, naczelnika biura edukacji publicznej IPN z Krakowa.