Archiwum Polityki

Drzewo, kapusta

Trzydzieści trzy opowiadania zebrane w tomie „Pisz do Pilcha” są nie tyle zwierciadłem przechadzającym się po naszych współczesnych drogach, ile głosem w sprawie, jakie historie lubią Polacy. I dlaczego, choć lubią, to na ogół kiepsko je opowiadają.

Było to w Boże Narodzenie 2003 r. W szczególny czas różne odświętne myśli do głowy przychodzą. Takie, których się potem żałuje. Ten typ odświętnego twórczego niepokoju dopadł wówczas Jerzego Pilcha, który na łamach „Polityki” obwieścił Ogólnonarodowy Konkurs na Opowiadanie. „Konkurs – pisał naonczas pomysłodawca – ma zatem z jednej strony być sprzeciwem wobec zaniku sztuki opowiadania, z drugiej ma wspomóc i przyspieszyć rychłe odrodzenie tej sztuki”. Pomysł, dodajmy, było z czym konfrontować: w październiku 1999 r. podobny projekt na antenie National Public Radio zgłosił Paul Auster, a zwieńczeniem pisarskiego trudu Amerykanów stała się opasła antologia „Myślałem, że mój ojciec jest Bogiem”. W krótkim czasie okazało się, że spontaniczna twórczość amerykańska jest niczym wobec czterech tysięcy opowiadań, jakie w krótkim czasie przesłano polskiemu koordynatorowi przedsięwzięcia. Jerzy Pilch z dnia na dzień zaczął marnieć w oczach, a im więcej czytał, tym – zdawało się – niknął bardziej.

I oto otrzymaliśmy książkę „Pisz do Pilcha”, a w niej, jak głosi podtytuł, „opowiadań współczesnych trzydzieści i trzy”. Z tą współczesnością, powiedzmy to od razu, bywa różnie. Wprawdzie to tu (w „Ciele” Pawła Grzesika) pojawi się nuta przeboju Madonny „Frozen”, więc możemy ustalić, że jesteśmy w nieodległych czasach, to tam (w „Castingu” Małgorzaty Jacyno-Czuj) świat kręci się wokół telefonu komórkowego i esemesowych flirtów, ale jednak dominującym budulcem opowiadań jest przeszłość i nostalgia. Czasem sięgająca czasów peerelowskiego parku jurajskiego, gdy w lidze piłkarskiej grały Szombierki Bytom. I to pierwsza konstatacja: lepiej wychodzą nam historie i portrety rodzinne niż drażnienie nerwu współczesności, czego świadectwem także nasza literatura profesjonalna opanowana przez biografie i portrety matek i babek.

Polityka 10.2005 (2494) z dnia 12.03.2005; Kultura; s. 70
Reklama