Plotka weszła do arsenału rynkowych narzędzi. Mało kto oficjalnie jej używa, ale wielu boleśnie odczuło skutki takich działań. To broń wyjątkowo groźna, bo zupełnie nieobliczalna, a czasami bardzo skuteczna.
W warszawskiej Galerii Mokotów, jednym z największych polskich centrów handlowych, wspomnienie tamtego grudnia do dziś budzi dreszcz grozy. Tuż przed Bożym Narodzeniem 2002 r., w szczycie przedświątecznych zakupów, stolicę obiegła plotka, że Galerii grozi terrorystyczny zamach. Miała postać listu elektronicznego, w którym anonimowa autorka dzieliła się poufnymi wiadomościami, uzyskanymi – jak zapewniała – od swej znajomej z zarządu Galerii Mokotów.
Polityka
9.2005
(2493) z dnia 05.03.2005;
Gospodarka;
s. 46