Polscy widzowie pasjonujący się oscarowymi zmaganiami po raz pierwszy byli w komfortowej sytuacji, bo znali z ekranów wszystkie ważniejsze filmy ubiegające się o tytuł najlepszego widowiska roku (w tym w komplecie piątkę nominowaną w kategorii „Najlepszy film”). Wydawałoby się, że to świetna reklama. Tymczasem, jak na ironię, żaden z pięciu tytułów nominowanych w najważniejszej kategorii nie cieszył się wielką popularnością, czego dowodem smutne wyniki otwarcia, czyli liczba widzów w premierowy weekend. Świetną biografię czarnoskórego muzyka Raya Charlesa ze zdjęciami Pawła Edelmana „Ray” (6 nominacji) w pierwszy weekend zobaczyło zaledwie 5481 Polaków, a po trzech tygodniach rozpowszechniania w sumie nieco ponad 15 tys. Jest to jeden ze słabszych wyników tego roku, bardzo zaskakujący jak na tak atrakcyjny film. Oto komplet wyników tzw. otwarcia całej piątki:
1. „Aviator” – 53 727
2. „Za wszelką cenę” – 22 068
3. „Marzyciel” – 19 598
4. „Bezdroża” – 11 909
5. „Ray” – 5481
Tendencję do odchodzenia od ambitniejszego repertuaru potwierdzają jeszcze gorsze rezultaty otwarć dwóch nagradzanych na festiwalach i także nominowanych filmów europejskich. Kontrowersyjny dramat o aborcji Mike'a Leigh „Vera Drake” obejrzało w ciągu pierwszych dni tylko 2681 osób, natomiast hiszpański „W stronę morza” – 8356. Przyjmuje się nie bez słuszności, że filmy oscarowe łączą walory rozrywkowe z artystycznymi, czego dowodem światowy sukces chociażby „Władcy Pierścieni” czy „Gladiatora”. W tym roku filmy, które cieszyły się szerszym zainteresowaniem – jak „Pasja” czy „Upadek” – zostały ledwie dostrzeżone przez członków amerykańskiej Akademii.