Wtajemniczeni dobrze znają zarówno logo jak i nazwę „Blind Pig Records”. „Ślepa Świnia” zawsze była sygnałem, że mamy do czynienia z artystą bluesowym lub bluesopodobnym niepośledniej jakości. Dzieje się tak nieprzerwanie od 1977 r., mimo że analizując zawartość światowych list bestsellerów łatwo się zorientować, że produkcja „Blind Pig” nie trafia do masowego odbiorcy.
Dowodem na to, że w roku 2005 BP nadal robi to, co zwykle, jest nowy album Tommy’ego Castro. Kalifornijczyk z urodzenia i zameldowania, Castro wykonuje nie tyle bluesa, co soulowatego rock and rolla z bluesowym posmakiem. Słucha się tego bardzo dobrze, a jestem przekonany, że i tańczy się świetnie, bo już przy pierwszym słuchaniu nóżki chodziły mi rytmicznie. Brzmienie typowej sekcji wzbogacone jest o saksofony i trąby, co dodaje całej produkcji potęgi. Przyjemnie tę płytkę głośno sobie puścić i posłuchać, ile się da, dopóki ktoś nie zacznie walić w sufit albo dzwonić po policję.
Tommy Castro, „Soul Shaker”, Blind Pig 2005
Wojciech Mann
++ dobre
+ średnie
– złe