Archiwum Polityki

Czaić bazę

Przedwiośnie: za oknem śnieg sypie jak Jamroży swoich kumpli. Wieje wiatr z taką siłą, że aż Millera wywiało za Ocean. Szczęśliwa ta Ameryka: Wałęsa wykłada, Miller wykłada. Potem zdziwienie, że amerykańscy studenci mają IQ, że głowa za mała. Coraz puściej w kraju. Ale to nic, wkrótce przyfruną bociany. Już się dowiedziały, że zmiany w ustawie aborcyjnej nie wchodzą w grę. Tę grę, jaką prowadzą partie lewicowe. Tam gdzie nawet kamienie się kłócą, ich siedziby trudno przegapić. Jak to powiada Księga:

– Mąż pewien biadolił, że nie ma czapki. Odetchnął dopiero, gdy spotkał kogoś, kto nie miał głowy.

Co jeszcze określa swojski krajobraz? Rewolucja Moralna. Zaanonsował ją tandem bliźniaków. Wyglądało to tak jak na rysunku z „Puncha”: drzwi do salonu otwierają się pod naporem wody. Majordomus oznajmia:

– Sir, Tamiza.

Ale Rewolucja Moralna to nie ślepy żywioł. Skądże znowu, wyposażona została w tysiące oczu prześwietlających jak promienie X. O kurzej albo co gorsza synekurzej ślepocie nie ma mowy. Rewolucjoniści obsadzili strategiczne punkty, wystawili czujki i szujki. Teraz szykują się do szturmu. Jeden kłopot: pałac do wzięcia nie ma schodów! A co to za Rewolucja bez przeskakiwania ze stopnia na stopień, ślizgania się na zmarzniętym śniegu. Co to za rewolucja, gdy z góry wiadomo, że pałacu nie obroni batalion kobiecy dowodzony przez Labudę w gustownym poncho.

Ciężka sprawa z tym zrywem mas. Jak namalować płótno, nawiązujące do sławnego pierwowzoru „Wolność wiodąca lud na barykady?”. Wolność się opatrzyła. Moralność prowadząca lud na barykady? Obnażona pierś nie przejdzie, moralność musi być pozapinana. A co z ludem? Rokita w kapelutku niezbyt ludowy, Kaczyńscy przypominają zmultiplikowane portrety Warhola.

Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; Groński; s. 95
Reklama