Archiwum Polityki

Kraj rad

Oprócz wyborów parlamentarnych i prezydenckich, w wielu miastach czekają nas w tym roku wybory do rad osiedli. W marcu po kilkuset osiedlowych radnych wybiorą łodzianie i wrocławianie. Wrocław na organizację wyborów wyda 255 tys. zł, a na bieżącą działalność rad – choć sami radni pracują społecznie – prawie 2 mln zł rocznie. W Szczecinie w 37 radach osiedli zasiada 585 osób, co kosztuje ok. 1 mln zł rocznie. Średnia frekwencja w ostatnich wyborach nie przekroczyła tu 4 proc. W stolicy działa 96 rad i ponad tysiąc radnych. Miasto wydaje pół miliona złotych na wynajem pomieszczeń dla nich.

Pieniądze nie przekładają się na rzeczywistą władzę osiedlowych rad, co jest powodem rozgoryczenia rajców: – Tak naprawdę niczego nie możemy, co najwyżej zorganizować dni osiedla – mówi jeden z radnych z Rzeszowa. Rzeczywiście są to tylko organy pomocnicze dla władz miast, co najwyżej opiniują projekt budżetu, programy inwestycji, remontów budynków komunalnych, lokalizację zieleńców, placów zabaw, targowisk i miejsc sprzedaży alkoholu. W praktyce jednak radni samorządowi, zwłaszcza z dużych miast, rzadko liczą się z opiniami osiedlowych radnych. Także miejscy urzędnicy po cichu przyznają, że trudno im liczyć się ze wszystkimi opiniami rad, bo mogłoby to spowodować paraliż miasta.

Polityka 8.2005 (2492) z dnia 26.02.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama