Archiwum Polityki

Słaby PIP

Platforma Obywatelska domaga się odwołania Anny Hintz, głównego inspektora pracy. – Pod jej kierownictwem inspekcja pracy nie spełnia swej roli – argumentuje poseł Stanisław Gorczyca. Platforma uważa, że PIP nie wykorzystuje prawnych narzędzi, by poprawić skuteczność kontroli wielkich sieci handlowych i korporacji, w których często dochodzi do łamania praw pracowniczych. Powiadamia np. pracodawców o planowanej wizycie, co pozwala im ukrywać nieprawidłowości. PIP nie skierowała do prokuratury żadnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zarządy sieci handlowych. Jeśli toczą się jakieś postępowania, to na wniosek powstających spontanicznie stowarzyszeń obrony praw pracowniczych. W ocenie PO inspektorom przeszkadza panujący w PIP system „przodownictwa pracy”. Należy się wykazać jak największą liczbą kontroli, bez względu na to, czy mają one sens. Zdaniem Anny Hintz PIP funkcjonuje sprawnie. W ub.r. inspektorzy przeprowadzili 90 tys. kontroli u ponad 70 tys. pracodawców.

Oznacza to, że jeden inspektor do statystycznej firmy trafia raz na 10 lat, a samych porad prawnych udzieliliśmy 1,5 mln – broni się. W supermarketach było 1048 kontroli, a w Biedronce wykryto nieprawidłowości na kwotę 733 tys. zł wobec 57 tys. pracowników. Inspektorom ręce wiążą wadliwe przepisy. Na pracodawcę mogą oni nałożyć karę w wysokości do 1 tys. zł, co jest kwotą śmieszną.

W Sejmie są projekty zmiany kodeksu karnego, które zaostrzają te kary, jednak część posłów jest im przeciwna – mówi Hintz. Decyzja o odwołaniu głównego inspektora pracy należy do marszałka Sejmu.

Polityka 8.2005 (2492) z dnia 26.02.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama