Archiwum Polityki

Konkurencja na szynach

W PKP coś się zmienia. Kolejarze protestują nie przeciwko rządowi, ale innym kolejarzom. W Gdyni powstał Międzywojewódzki Komitet Protestacyjno-Strajkowy, żądający od PKP SA „podjęcia stanowczych działań, które doprowadzą do zaprzestania intensywnej ekspansji spółki Szybka Kolej Miejska (SKM) w Trójmieście”. Protestujący skarżą się, że SKM „w coraz większym stopniu rozwija przewozy o charakterze regionalnym, przejmując najlepsze segmenty tego rynku od PKP Przewozy Regionalne”. Do niedawna pociągi SKM przewoziły podróżnych na odcinku Gdańsk–Wejherowo. Teraz jeżdżą znacznie dalej – do Lęborka, Smętowa, Elbląga, Prabut, Iławy. – Nie jesteśmy konkurencją, tylko uzupełnieniem – broni się Mikołaj Segeń, prezes SKM. – Na zaproszenie samorządów uruchomiliśmy połączenia tam, gdzie ich brakowało. Wójtowie mówili: jeżeli pracujący na drugiej zmianie będą mogli pociągiem wrócić do domu, to bezrobocie w gminie może spaść nawet o 7–8 proc. Jan Kozłowski, marszałek województwa pomorskiego, twierdzi, że PKP Przewozy Regionalne jako monopolista uciekały się do szantażu. W 2004 r. na obsługę nierentownych połączeń otrzymały 27 mln zł dotacji. W tym roku zaśpiewały sobie 66 mln zł. – Zacząłem przeliczać, czy nie taniej wyjdzie wozić ludzi taksówkami – ironizuje Kozłowski. – Przewozy Regionalne powoływały się na wyciągnięte z kapelusza koszty ogólnokrajowe. Gdy nie chcieliśmy tego zaakceptować, zaczęli likwidować połączenia. Okazało się, że linie te mogą obsłużyć kolejarze z SKM. Są tańsi i rozliczenia z nimi są bardziej czytelne.

Polityka 8.2005 (2492) z dnia 26.02.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama