Archiwum Polityki

Kogo wybierze LOT?

W ciągu kilku, najdalej kilkunastu tygodni LOT powinien wybrać dostawcę nowych samolotów pasażerskich. W grę wchodzi Airbus A330 lub najnowszy Boeing 787. Wartość kontraktu szacuje się na ponad pół miliarda dolarów, a LOT kilkakrotnie odkładał już decyzję. Obaj wielcy producenci kuszą Polskę nie tylko atrakcyjnymi warunkami dostaw, ale obiecują też uczestnictwo w programach produkcji części i podzespołów do różnych modeli. Prezes Boeinga Harry Stonecipher podczas ubiegłotygodniowej wizyty w Warszawie zapowiedział zakupy narzędzi i oprzyrządowania do produkcji lotniczej. Mówił też, że Polska ma szansę na podpisanie kontraktów na dostawy części do modelu 787, który podczas niedawnej światowej premiery zbierał bardzo dobre recenzje ekspertów. Co więcej, jeśli przystąpimy do amerykańskiego programu tarczy antyrakietowej, to są duże szanse, że Amerykanie zbudują w Polsce od podstaw bazę radarową, która będzie zatrudniać 700–1000 osób. Współpraca z Boeingiem, który od kilkunastu lat jest głównym dostawcą cywilnych samolotów, wydaje się czymś naturalnym, ale na pewno nie jest jeszcze przesądzona.

Airbus, wizytówka i duma Unii Europejskiej, ma dobre, sprawdzone samoloty, które z powodzeniem eksploatuje najważniejszy dziś partner LOT – niemiecka Lufthansa. Ma też warunki i środki, żeby PLL LOT złożyć atrakcyjną cenowo ofertę. Ponadto w Polsce, w warszawskich zakładach PZL, już teraz produkowane są elementy podłogi kokpitu do A320. Są sygnały, że firmy współpracujące z Airbusem będą w Polsce podpisywać kolejne kontrakty i zamawiać części. A skoro tak, to spodziewają się rewanżu. Dla obu wielkich producentów samolotów sprawa jest bardzo prestiżowa. Do gry o polski rynek już dawno włączyli się amerykańscy i zachodnioeuropejscy politycy, a skala lobbingu jest nie mniejsza niż w przypadku myśliwców dla polskiej armii (ostatecznie wybraliśmy amerykańskie F-16).

Polityka 8.2005 (2492) z dnia 26.02.2005; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 17
Reklama