Archiwum Polityki

Ciuciubabka

FOZZ na finiszu, emocje sięgają zenitu. Pasjonujący wyścig z czasem. Kto wygra? Można stawiać na sędziego Andrzeja Kryże albo oskarżonych. No i trzecia możliwość – remis, ale ze wskazaniem na kompromitację wymiaru sprawiedliwości.

Tuż przed metą na czoło stawki wysforowała się oskarżona Janina Chim (była wicedyrektor FOZZ). Zastąpiła nieco już zmęczonego Grzegorza Żemka, który wcześniej odgrywał rolę pierwszego harcownika. Chim robi wszystko, aby przedłużyć rozprawę. Najpierw domagała się pomocy lekarskiej, potem protestowała, że zamiast leków psychotropowych zaaplikowano jej zwykłą walerianę. W końcu przestała przychodzić na rozprawy (wszyscy oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy). Sędzia Andrzej Kryże uznał, że oskarżona symuluje i zadecydował o umieszczeniu jej w areszcie. Natychmiast poczuła się lepiej, do tego stopnia, że podczas końcowej mowy prokuratorskiej wypowiedziała pełnomocnictwo swoim adwokatom. Sędzia Kryże znów zareagował szybko i tych samych mecenasów powołał jako obrońców z urzędu. Kryże uderzył w stół i odezwały się nożyce – Okręgowa Rada Adwokacka ogłosiła komunikat: jeżeli adwokat traci zaufanie swego klienta, to nie wolno mu dalej bronić tej osoby. Stanowiska ORA, jak twierdzi sędzia Marek Celej, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa i przewodniczący VIII Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Warszawie, to typowy przejaw hipokryzji i fałszywej korporacyjnej solidarności. Członkowie stołecznej palestry doskonale przecież wiedzą, że Chim przez cały proces nie miała zastrzeżeń do swoich adwokatów, akceptowała przyjętą przez nich linię obrony. Wymówiła im, bo to jedyny sposób, aby uniemożliwić sądowi szybsze wydanie wyroku. Sąd wyznaczył Chim trzeciego obrońcę z urzędu – mec. Czesława Jaworskiego, który w procesie FOZZ broni innego oskarżonego – Dariusza P. Ogłoszono przerwę w procesie do 23 lutego.

Upływa już prawie 15 lat, od kiedy trwają próby rozliczenia afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Kiedy w 1991 r. sprawa FOZZ po raz pierwszy trafiła na czołówki gazet, stało się jasne, że to największy przekręt schyłku PRL i początku III RP.

Polityka 8.2005 (2492) z dnia 26.02.2005; Kraj; s. 24
Reklama