Archiwum Polityki

Piotruś Drań?

Powiedzieć, że cała Ameryka żyje dopiero co rozpoczętym procesem upadłego idola, to przesada. Na salę sądową nie wpuszczono kamer, co zmniejsza atrakcyjność relacji. Ale zainteresowanie terroryzmem i wojną w Iraku zdaje się słabnąć – i Amerykanie powoli wracają do swych ulubionych rozrywek. Oglądania meczów i widowisk sądowych.

Publiczne procesy mieszkańców współczesnego olimpu to amerykańska specjalność. 10 lat temu kraj pasjonował się transmitowanym na żywo procesem O.J. Simpsona, słynnego futbolisty oskarżonego o zabójstwo żony i jej przyjaciela. Kontrowersyjny werdykt uniewinniający podzielił Amerykę. Ostatnio przed oblicze sprawiedliwości doprowadzono właścicielkę niszowego imperium medialnego Marthę Stewart (nadużycia finansowe), koszykarza Kobe Braynta (uniewinniony od zarzutu gwałtu) i aktorkę Winonę Ryder (kradzieże w sklepach). Czy mamy teraz nowy „proces stulecia”?

Według aktu oskarżenia, w marcu 2003 r. Jackson upoił alkoholem i wykorzystał seksualnie 13-letniego, chorego na raka Gavina Arvizo, który nocował w jego luksusowej rezydencji Neverland w Kalifornii. Za taki czyn – w razie uznania za winnego – grozi kara do 20 lat więzienia. Michael nie przyznaje się do niczego i twierdzi, że władze uwzięły się na niego, bo jest sławny i bogaty. Jego adwokat, gwiazda amerykańskiej palestry Mark Garegos przekonuje opinię, że rodzina domniemanej ofiary chce po prostu wyciągnąć od piosenkarza pieniądze. 12 lat temu udało się to już innym – Jackson zapłacił 20 mln dol. rodzicom chłopca, który też u niego nocował i powiedział potem, że uprawiali seks. Płacąc gwiazdor uniknął formalnego oskarżenia i procesu.

Jacko – jak nazywają piosenkarza media – uważa się za współczesne wcielenie Piotrusia Pana, bohatera znanej książki J.M. Barrie’ego, który przenosi dzieci do czarownej krainy – Neverlandu – gdzie przeżywają niezwykłe przygody. W swoim własnym Neverlandzie, posiadłości kupionej w 1988 r. za 28 mln dol., zbudował pałac i park tematyczny połączony z minizoo, do którego zaprasza dzieci z ubogich wielkomiejskich dzielnic.

Polityka 7.2005 (2491) z dnia 19.02.2005; Społeczeństwo; s. 88
Reklama