Jestem świeżo po lekturze artykułu o czteropokoleniowych rodzinach [„Oberbabcie”, POLITYKA 3]. I jakoś mnie to nie dziwiło specjalnie, może dlatego, że moja babcia ma 90 lat, urodziła się 30 października 1914 r. Jest matką sześciorga dzieci, z których do tej pory żyje tylko troje, w tym moja mama. Moja babcia ma 11 wnucząt i 12 prawnucząt, najstarszy prawnuk ma 15 lat. Moja babcia jest osobą bardzo pogodną, uśmiechniętą i zadowoloną z życia. Cieszy się naszym szczęściem i niedawno tańczyła na moim weselu do trzeciej rano. Nadal czyta i haftuje, dopiero od roku w okularach! Czasami mówi, że to już nie te lata, bo bolą ją nogi! Ja zawsze powtarzam: Panowie czapki z głów. Malutka kobieta, siwy koczek, a tyle energii i uśmiechu – tylko pozazdrościć i brać przykład.
Cieszę się, że można przeczytać jeszcze o babciach, które cieszą się życiem i czerpią radość z dnia codziennego, że doczekały dni, w których ich prawnuki biegają i zaczynają mówić pierwsze słowa. Mam nadzieję, że geny życia i zdrowia przechodzą z pokolenia na pokolenie i ja również doczekam spokojnej i pogodnej starości, m.in. po to, bym mogła opowiedzieć swoim wnukom o Babci Gieni – superbabci!