Archiwum Polityki

Błąd za 30 tysięcy

Nie od dziś popularnością cieszy się pomysł, by urzędnicy z własnej kieszeni płacili za błędne decyzje administracyjne. Posłowie PO przygotowali projekt ustawy, która miałaby do tego doprowadzić. Sankcje finansowe ponosiliby pracownicy administracji wydający decyzję niezgodną z prawem, za którą Skarb Państwa musiałby wypłacać odszkodowanie. Kara wynosiłaby do 12-krotności przeciętnego wynagrodzenia (ok. 30 tys. zł). Wyjaśnieniem powodów błędu zajmowałaby się prokuratura. Gdyby odszkodowania nie trzeba było płacić, obowiązkowe byłoby jedynie wewnętrzne postępowanie, ustalające przyczyny nietrafnej decyzji. Urzędy musiałyby też publikować informację o liczbie i powodach omyłkowych rozstrzygnięć.

Propozycje PO budzą kontrowersje. Prof. Lech Gardocki, prezes Sądu Najwyższego, zwraca uwagę, że zgodnie z kodeksem pracy pracownik może ponosić odpowiedzialność materialną do 3-krotności miesięcznego wynagrodzenia. Proponowane regulacje mogą więc być sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości wobec prawa. To, że ustalenie sprawcy szkody wymaga postępowania wyjaśniającego, jest natomiast, zdaniem prezesa, oczywiste. Z kolei według prof. Janusza Trzcińskiego, prezesa NSA, wcale tak nie jest. Tłumaczy, że wyjaśnianie przyczyn każdej uchylonej decyzji – a takich nie brakuje – doprowadziłoby do paraliżu administracji państwowej. Autorzy ustawy odbijają piłeczkę powołując się na pozytywną opinię prof. Michała Kuleszy, a prowadzący projekt poseł Adam Szejnfeld pyta na swojej stronie internetowej: „Czy to znaczy, że w polskiej administracji dzieje się wszystko znakomicie? Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?”. Głosowanie nad dalszymi losami projektu na najbliższym posiedzeniu Sejmu.

Polityka 2.2005 (2486) z dnia 15.01.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama