Archiwum Polityki

Abbas na szpilkach

71-letni Mahmud Abbas (Abu Mazen) zwyciężając w wolnych wyborach zasiadł w wysadzanym szpilkami fotelu prezydenta Autonomii Palestyńskiej. Jak na razie nie jest ona ani państwem, ani nawet tworem państwowopodobnym, nie posiada uznanych granic, nie ma sprawnie funkcjonujących władz cywilnych lub centralnie sterowanej służby bezpieczeństwa. Abbas będzie od teraz jedynym możliwym partnerem zapowiedzianych rokowań z Izraelem. W ferworze elektoralnej retoryki warunkował zakończenie konfliktu postulatami wysuwanymi w przeszłości przez Jasera Arafata, swego zmarłego poprzednika. A jednak potępił zbrojną intifadę, którą uznał za błąd. Izraelskie odwety odbijają się tragicznie na codziennym życiu Palestyńczyków, powiedział.

Na kompromisy pozwolić sobie mogą tylko silni, charyzmatyczni przywódcy. Bezrobocie w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu przekracza 60 proc. Jedynie szybka poprawa bytu Palestyńczyków umocni pozycję sędziwego prezydenta we własnym społeczeństwie na tyle, aby – wbrew nieustępliwemu stanowisku Hamasu – mógł zasiąść do stołu rokowań. Ale dźwignięcie palestyńskiej gospodarki z ruin jest niewykonalne bez masowej pomocy finansowej. Czy po katastrofie tsunami zamożne państwa świata zechcą znów sięgnąć głęboko do kieszeni? Chęci z pewnością nie przybędzie.

Polityka 2.2005 (2486) z dnia 15.01.2005; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 18
Reklama