Archiwum Polityki

Zdecydowanie zostać!

Styczniowe wybory to najlepszy moment, aby Irak zaczął się usamodzielniać. A jednocześnie dobry powód, aby polscy żołnierze pomyśleli o powrocie do domu. O takiej możliwości wspominał minister obrony narodowej, a złe wieści z Iraku wzmagają presję opinii publicznej. Generał Koziej jest przeciwnego zdania. Co więcej, uważa, że przedłużenie irackiej misji powinno przyspieszyć prace nad tworzeniem armii zawodowej.

Nasze wojska powinny pozostać w Iraku tak długo, jak długo pozostaną tam siły międzynarodowe. Oczywiście na wniosek wyłonionych w wyborach nowych władz irackich.

Gdyby Polska – dowódca międzynarodowej dywizji – wycofała natychmiast wojska, dałaby zły przykład innym krajom. Taki sam chaos wprowadziłoby ustalenie sztywnej daty wyjścia, bez względu na okoliczności.

Wyobraźmy sobie, że wszyscy wychodzą z Iraku. To prosta droga do rozpadu tego państwa, do wojny domowej, która mogłaby przekroczyć jego granice i objąć region. W rozwiązaniu takiego kryzysu musiałby brać udział cały świat, bo wymagałoby to ponownej interwencji sił międzynarodowych. Byłoby niezrozumiałe, gdyby Polska, która podejmując decyzję o wyjściu przyczyniła się do takiego rozwoju sytuacji, następnie nie chciałaby pomóc w jej uregulowaniu. W przypadku Polski koszty takiej operacji byłyby znacznie większe niż dalsze utrzymywanie sił w Iraku – mielibyśmy do czynienia z regularną wojną.

Oczywiście, polska obecność w Iraku powinna zmieniać formę stosownie do sytuacji polityczno-strategicznej. Stopniowo cywile – osoby wspierające odbudowę państwa, promujące współpracę kulturalną i inwestorzy – muszą zastępować żołnierzy. Szybkość tej wymiany będzie zależeć od tempa umacniania się irackich struktur bezpieczeństwa – czyli wojska, policji, straży granicznej, wywiadu, kontrwywiadu czy straży pożarnej. Przy czym polska armia w Iraku, redukując ilość, powinna utrzymywać wysoką jakość.

Mówiąc o jakości, mam na myśli dowodzenie dywizją wielonarodową. Nie powinniśmy pochopnie z niego rezygnować. Dzisiaj na szczęście nie słyszy się raczej takich głosów. Im dłużej utrzymamy nasze dowództwo, tym większe mamy szanse na udział w przyszłych zyskach.

Polityka 2.2005 (2486) z dnia 15.01.2005; Ogląd i pogląd; s. 40
Reklama