Archiwum Polityki

Lepianki klasy lux

Im bardziej cywilizacja oddala nas od natury, tym większe zainteresowanie wszystkim co naturalne. Jest naturalna żywność i odzież, teraz przychodzi moda na naturalne domy. Jedne wzorowane są na skansenie, inne korzystają z osiągnięć programów kosmicznych.

Jeśli wędrując po Borach Tucholskich natrafimy na drewnianą chałupę z trzcinową strzechą, to nie ma pewności, że stoi przed nami wiejski zabytek. Kilkadziesiąt tego rodzaju chat wyszło w ostatnim ćwierćwieczu spod ręki Jana Sabiniarza, architekta i poety zamieszkałego pod Chojnicami. Sabiniarz mówi, że czerpie z lokalnych wzorów, ale daleki jest od niewolniczego kopiowania. Korzysta z naturalnych materiałów i tradycyjnych technologii. Fundamenty z reguły projektuje z kamienia. Domy najczęściej są murowane, ale licowane drewnem. Drewniane są stropy i podłogi. Całość osłania najczęściej strzecha z trzciny, bo dobrze trzyma ciepło i jest trwała – wytrzymuje 70–80 lat. W te dachy architekt wpasowuje lukarny, bo dziś ludzie chcą wykorzystywać poddasza do celów mieszkalnych. Dachy słomiane wymagają wymiany po15–20 latach. Dlatego u współczesnych miłośników tradycji przeważnie przegrywają z trzciną, gontem, wiórem osikowym. Taki dom – zdaniem Sabiniarza – stwarza mikroklimat. Zimą łatwiej go ogrzać, latem utrzymuje przyjemny chłód.

Słoma w domu

Dom ma zachowywać podwójną harmonię – z najbliższym otoczeniem i z regionem, z tym, co w nim niepowtarzalne, co sprawia, że mieszkańcy czują się u siebie, a przybysze mają okazję poznać coś nowego. – Wskrzeszenie lokalnego budownictwa aktywizuje ludność – dodaje Sabiniarz. Odradzają się budowlane rzemiosła jak ciesiółka czy kamieniarstwo.

W 1981 r., kiedy krył strzechą swój pierwszy dom, otoczenie dziwnie na niego patrzyło. Okoliczni mieszkańcy uważali strzechy za oznakę ubóstwa. Nie wiedzieli, że na Zachodzie na taki powrót do tradycji stać głównie ludzi zamożnych.

Polityka 2.2005 (2486) z dnia 15.01.2005; Gospodarka; s. 49
Reklama