Archiwum Polityki

Kontrolerzy

+

„Kontrolerzy”

, fabularny debiut 32-letniego Węgra Nimróda Antala, zdobył dziesiątki zagranicznych wyróżnień, m.in. cenioną nagrodę Le Prix de la Jeunesse w Cannes, ale do arcydzieła filmowi daleko. Jest to manieryczny, baśniowy dramat, którego akcja w całości została osadzona w labiryncie budapeszteńskiego metra. Chaotyczna fabuła sprowadza się do opisu podziemnego świata, który wygląda jak teatr osobliwości rodem z MTV. Pijany maszynista, obleśne prostytutki, pościgi i krwawe bójki, a nawet sowa z Harry’ego Pottera – wszystko to miesza się w jednym kotle, pozując na pełną mitologicznych odniesień przypowieść. Plastikowa wyobraźnia młodego reżysera popycha go jednak w kierunku szybkiej i prostej narracji komiksowej, w której rolę demonów grają znienawidzeni przez pasażerów kontrolerzy biletów. Siły dobra reprezentuje zaś młody inteligent, współczesny Orfeusz, który z bliżej nieokreślonych powodów trafił do piekła i odbywa w nim swoistą pokutę. Błądząc po wilgotnych zakamarkach metra trafia w końcu na bratnią duszę, co pozwala mu wyrwać się z zaklętego kręgu. Deszcz nagród, jaki spadł na „Kontrolerów”, jestem w stanie wytłumaczyć quasi-filozoficzną otoczką wspieraną muzyczną energią duetu Neo. Dlaczego jednak wyrafinowana publiczność Warszawskiego Festiwalu Filmowego uznała ten bełkotliwy film za najlepszy?

Janusz Wróblewski

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 2.2005 (2486) z dnia 15.01.2005; Kultura; s. 59
Reklama