W związku z rosnącym zaangażowaniem Polski w konflikt iracki wzrosło zainteresowanie obiektami ochronnymi w miastach. Wiadomo, że można się schronić się w warszawskim metrze, jego pojemność to 130 tys. osób. Jako azyl mogą posłużyć też podziemne garaże, dyskoteki, kawiarnie i publiczne toalety, wiele z nich to właśnie dawne schrony, wynajęte przez miasto na inne cele. Na specjalne zarządzenie prezydenta miasta powinny zostać natychmiast opróżnione i doprowadzone do stanu gotowości. Przepisy jednak nie przewidują sankcji za niepodporządkowanie się takiemu zarządzeniu. – Przeznaczenie tych obiektów dla celów komercyjnych jest dużym zastrzykiem finansowym dla miasta. Wydzierżawienie takiego lokalu zapobiega również niszczeniu. Nie musi być remontowane na koszt państwa – mówi Witold Maziarz, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. – Bardzo powątpiewam w sukces operacji przywracania dawnych funkcji schronu. Gdybyśmy siłą egzekwowali to zarządzenie, można się nawet spodziewać procesów odszkodowawczych najemców. Jest tu jakaś luka prawna – mówi Damian Jakubowski z Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego miasta Warszawy.
Stolica posiada schrony, które wciąż pełnią swoją pierwotną funkcję. Budowano je najczęściej w latach 50. i 60. Ich położenie objęte jest klauzulą tajności, choć wiadomo, że jeden z takich schronów mieści się w podziemiach gmachu Polskiego Radia s. – Przedostanie się informacji na ten temat w niepowołane ręce może doprowadzić do tragedii. Terroryści mogą stworzyć bazę danych na temat naszych obiektów ochronnych i w odpowiednim momencie je właśnie zaatakować – twierdzi Jakubowski.