Archiwum Polityki

Zmiana czasu

Wkontekście doniosłych, burzliwych i dramatycznych wydarzeń krajowych, światowych i ogólnodziejowych zmiana czasu z zimowego na letni wypada blado. Kiedyś był to fakt podstawowy i doniosły. Ileż się o tym nie mówiło! Datę przestawienia zegarów grubo wcześniej się znało! Jakie bywały spory, czy ma to sens i jaki w gruncie rzeczy czas jest prawdziwy! A ile było przezabawnych opowieści o niezgułach, co zmianę czasu z jakichś powodów prześlepili, jakie fabuły, jakie perypetie z tej nierozważności nie wynikały! Chłopie, przecież już dziesiąta jest, a nie żadna dziewiąta! Zmiana czasu była! Nie chcę ciebie, człowieku, upadlać, ale nie nadążasz! Doprawdy, śmiechom i zabawom nie było końca. Nie tylko śmiechom, nie tylko zabawom. Sprawa głęboko w egzystencję wnikała, inspirowała twórców, którzy nieraz próbowali akcję swych utworów podczas pełnej cudów nocy, kiedy godziny bieg zmieniały – osadzać. W każdym razie pewien niezmiernie ceniony przeze mnie autor taki zamiar podjął, a jak doniosłe i jak zmodyfikowane będzie tego zamiaru spełnienie – ujrzymy niebawem.

Dziś śpimy o godzinę dłużej! Dziś, niestety, śpimy o godzinę krócej! – w odpowiednich porach i odpowiednio tryumfalnie albo z figlarnym współczuciem ogłaszali spikerzy telewizyjni i oddawali głos ekspertom w studiu, którzy z nieznoszącą sprzeciwu stanowczością tłumaczyli, ile na zmianie czasu gospodarka nasza zaoszczędzi i ile zyska. Łgali w żywe oczy, ale w czasie, kiedy w telewizji występują wyłącznie profesjonalni eksperci od bombardowań i taktyk wojennych, nostalgia za tamtymi łgarzami ma swoje uprawnienia.

Przeświadczenie, że zmiana czasu jest kolejnym kłamliwym wynalazkiem komunistów, mającym na celu doszczętne zamącenie ludziom w głowach, było dość powszechne; na przykład babka moja z Chmielów Czyżowa taki pogląd wyznawała i z całkowitą konsekwencją wskazówek majolikowego, wiszącego na ścianie w kuchni zegara nie przesuwała.

Polityka 14.2003 (2395) z dnia 05.04.2003; Pilch; s. 100
Reklama