Archiwum Polityki

Jak się bronić?

Nasza akcja „Zero pobłażania” wywołała żywy odzew. Setki listów, telefony, e-maile – większość korespondentów i rozmówców solidaryzowała się z tezami cyklu, w którym pisaliśmy, jak naprawdę skutecznie walczyć z przestępczością. Czytelnicy na własnej skórze odczuwają skutki panującego w Polsce bezprawia. Przedstawiamy ich opinie, oświadczenia zainteresowanych ministrów i urzędników państwowych oraz podsumowanie prof. Wiktora Osiatyńskiego, współautora akcji.

O policjantach, prokuratorach, sędziach i więzieniach

Weronika Milewska, tegoroczna maturzystka z Warszawy, została napadnięta w biały dzień, uderzona w twarz. Zgłosiła się na najbliższym komisariacie (ul. Umińskiego na Gocławiu) . „Kiedy oznajmiłam, że chcę zgłosić kradzież i pobicie, dyżurny policjant najpierw beznamiętnie przyjrzał się śliwie, która wyrosła tam, gdzie normalnie mam brew – pisze w liście do redakcji – a następnie oznajmił, że księga zdarzeń jest w komisariacie na ul. Grenadierów i tam muszę się pofatygować, bo tu niestety mi nie pomogą. Na pytanie, po co tu w takim razie komisariat, dyżurny wycedził przez zęby: »prewencja«. Na Grenadierów spędziłam kolejne 3 godziny. Policjant, który mnie przesłuchiwał, usiłował mi wmówić, że to wszystko i tak na nic, że ich nigdy nie znajdą”. Miał rację, bo – jak informuje czytelniczka – po miesiącu sprawę umorzono.

Pełna bezradność obywatela wobec państwa – to główny motyw korespondencji, jaka dotarła do nas w związku z akcją.

Pani Dorota W. , mieszkająca na wsi, pisze, że co roku w maju okradany jest warsztat jej ojca. Po pierwszej kradzieży przyjechała cała ekipa dochodzeniowa, zdjęto odciski palców i zebrano ślady. Po drugiej kradzieży przyjechało dwóch policjantów. Po trzeciej, odmówiono nawet spisania protokołu, a po czwartej doradzono nabycie groźniejszego psa (czytelniczka ma dobermana). Po kolejnym włamaniu nikt z komisariatu już nie przyjechał, bo, jak wyjaśniono, skończył im się limit kilometrów.

Wiele listów dotyczyło niezrozumiałych dla czytelników zachowań prokuratury. Umarzanie ewidentnych spraw, chronienie sprawców, prywatne związki prokuratorów z osobami podejrzanymi – to typowe przykłady. Bezsilna w wyegzekwowaniu od prokuratury konkretnych działań okazała się nawet tak znana firma jak Koło Sanitec Group (fabryka wyposażenia łazienkowego).

Polityka 12.2003 (2393) z dnia 22.03.2003; Kraj; s. 24
Reklama