Archiwum Polityki

Samozagłada Samoobrony

Niedawno nocną porą pod hotelem sejmowym doszło do bijatyki, polała się krew – doniósł „Super Express”. Bohaterami akcji byli dwaj – pijani w pestkę – posłowie Samoobrony: Jerzy Pękała i Mieczysław Aszkiełowicz. Bezpardonową młóckę i tarzanie się po betonie przerwała dopiero interwencja partyjnych kolegów ze Stanisławem Łyżwińskim na czele (straż marszałkowska nie wtrącała się, bo nie wiedziała, czy beton przed hotelem może być – czy też już nie – miejscem ich interwencji). Lotna brygada rozdzieliła dyskutujących posłów i porozwoziła po mieszkaniach. Następnego dnia partyjny sąd wykluczył za pijaństwo i bijatyki z szeregów posła Pękałę (to on był podobno bardziej agresywny). Nie przeszkodziło to natomiast posłowi Aszkiełowiczowi zaprzeczyć wobec dziennikarzy, jakoby z kimkolwiek się bił. Żeby było zabawniej, jego spuchnięty nos zajmował mu połowę twarzy.

To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy obawiają się zwycięstwa Samoobrony w wyborach. Można mieć nadzieję, że zanim do nich dojdzie – jak pokazują dzieje Samoobrony – członkowie tej partii albo się z niej pozwalniają, albo zostaną wyrzuceni, albo znajdą się za kratkami, albo sami się wytłuką.

Polityka 12.2003 (2393) z dnia 22.03.2003; Fusy plusy i minusy; s. 110
Reklama