Archiwum Polityki

Dziennikarskie prawo

Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi opinii publicznej na kwestię tajemnicy dziennikarskiej, mającą odzwierciedlenie w art. 180 kpk.

Artykuł pióra Stanisława Podemskiego [„Nie ma dyskrecji, nie ma informacji”, POLITYKA 8] w sposób bardzo wnikliwy i wyczerpujący naświetla fundamentalne w demokracji znaczenie prawa do ochrony tajemnicy dziennikarskiej.

Pragnę zwrócić uwagę, iż to właśnie moje poglądy w tej kwestii oraz świadomość obowiązującego prawa sprawiły m.in., że nie zdecydowałem się w listopadzie ubiegłego roku na podjęcie jakichkolwiek pochopnych, pospiesznych działań formalnych w tzw. sprawie Rywina, zwłaszcza po odmowie udostępnienia taśm przez red. A. Michnika. Myślę, że w wystarczająco jasnym świetle stawia to przyczyny mojej ostrożności i dystansu w kwestii podejmowania czynności prokuratorskich we wspomnianej sprawie na podstawie wyłącznie enuncjacji prasowych i to ze stron plotkarsko-satyrycznych. Także z tego powodu, po rozmowie z redaktorem naczelnym „GW” Adamem Michnikiem, podczas której poinformował mnie on o toczącym się śledztwie dziennikarskim oraz o planowanej publikacji artykułu w tej sprawie, zachowałem wstrzemięźliwość i dystans, unikając pochopnego angażowania prokuratury. Jako współtwórca obecnego kształtu art. 180 kpk nie mogłem postępować w sposób, który mógł wywołać wrażenie, że zamierzam łamać ten przepis, o który usilnie walczyłem, i wdać się w wojnę z dziennikarzami, z mediami, wyrywając im prawo do publikacji własnego śledztwa. Żywo też miałem w pamięci błąd, jaki w tej mierze popełnił mój poprzednik minister Lech Kaczyński, zbierając materiały na dziennikarzy.

Poza tym, co wielokrotnie już mówiłem publicznie, z całej mocy pragnąłem uniknąć wikłania prokuratury w jakąkolwiek wojnę medialną, a taka – tak przypuszczam – rysowała się na bliskim już horyzoncie politycznym.

Polityka 11.2003 (2392) z dnia 15.03.2003; Listy; s. 40
Reklama