Archiwum Polityki

Flora figurowa

Najpierw w Dniu Kobiet królował goły goździk, potem tulipan odziany w celofan. Dziś kwiaciarnie, pardon, salony florystyczne nawet pojedyncze róże oferują w dziesięciu aranżacjach.

My już nie jesteśmy bukieciary, jesteśmy florystkitłumaczy swoim pracownicom Barbara Mikita, właścicielka wrocławskiej kwiaciarni Mirosa. – Bukieciarka – tłumaczy pani Mikita – nie będzie umiała zrobić ze storczyka bransoletki na studniówkę albo korsarza dla teściowej na wesele. Ba, dobrze, jeśli będzie wiedziała, co to korsarz (chodzi o rodzaj przypinki z kwiatów umieszczanej między ramieniem i piersią).

Według Małgorzaty Niskiej (dwukrotnej – w 1998 i 2000 r. – zdobywczyni tytułu mistrza Polski we florystyce, założycielki pierwszej w kraju szkoły florystycznej, działającej od 2000 r. na terenie Rynku Hurtowego w Broniszach pod Warszawą) bukieciarz kwiaty układa, florysta zaś wyraża się kwiatami. Florystyka to rzemiosło, ale zarazem sztuka. I na konkursach kwiatowych, podobnie jak podczas mistrzostw w tańcach na lodzie, ocenia się zarówno technikę jak i wyraz artystyczny.

Janusz Zabłocki, który prowadzi kwiaciarnię w Rumi niedaleko Gdyni, w 2000 r. reprezentował Polskę na międzynarodowym konkursie Teleflor International w stolicy Filipin Manili. Wcześniej wygrał krajowe eliminacje w Warszawie. Ich uczestnicy dostali takie same kwiaty, narzędzia, dodatki oraz temat: „Powitanie Manila 2000”. Zabłockiemu, pod wpływem wspomnienia z dzieciństwa, powitanie skojarzyło się z muzyką. Był kiedyś z ojcem w Gdyni w dniu powrotu z rejsu transatlantyka „Batory”. Grała orkiestra. Toteż swemu „Powitaniu” nadał kształt pięciolinii z kluczem wiolinowym ukręconym z sizalu. W pięciolinię wplótł kwiaty tak, by niczym nuty układały się w pierwsze takty powitalnego poloneza.

Źródła inspiracji mogą być przeróżne. Jedna z kompozycji Kingi Goliwąs, florystki kończącej studia plastyczne, nawiązuje formą do astrolabium, przyrządu, który twórcy obrazów i pomników przedstawiających Mikołaja Kopernika chętnie wkładali w dłonie astronoma.

Polityka 10.2003 (2391) z dnia 08.03.2003; Społeczeństwo; s. 90
Reklama