Amerykański Kongres uchwalił ustawę o reformie służb specjalnych. Główny punkt to powołanie krajowego dyrektora wywiadu, który ma nadzorować i koordynować 15 agencji wywiadowczych, w tym CIA. Szef tej ostatniej niby pełnił taką funkcję, ale tylko nominalnie, bo nie miał władzy nad całym budżetem wywiadu (około 40 mld dol.) ani kontroli nad agencjami szpiegowskimi rozproszonymi w innych resortach. Zwłaszcza w Pentagonie, na który przypada 80 proc. budżetu. Nowy dyrektor ma być prawdziwym „carem” służb specjalnych. Po 11 września wyszło na jaw, że liczne agencje szpiegowskie nie współpracują należycie i nie dzielą się informacjami. Teraz ma być wszystko pod sznurek. Już jednak słychać narzekania, że reforma sprowadza się do utworzenia biurokratycznej czapki i nowy dyrektor będzie zbyt oddalony od agentów w terenie. Przy okazji zapowiedziano ujednolicenie praw jazdy wydawanych przez poszczególne stany – podstawowego dokumentu tożsamości. W USA nie ma osobnych dowodów osobistych. Czyżby to krok ku ich wprowadzeniu?